piątek, 20 czerwca 2008

kanikuła

W zasadzie wychodzi na to, że ogarnęło nas już wakacyjne lenistwo i tylko mały z radością przetwarza mleko na dżule i coraz trudniej go nosić na rękach. Gorąc a tu sobie siedzimy w Warszawie z powodu różnych ważnych spotkań mojego szanownego Męża. Między innymi było to wtorkowe spotkanie z Niemcem, który przyleciał na spotkanie z nim z Anglii i okazał się zupełnie do siebie niepodobny. Już tłumaczę: wzięliśmy zdjęcie ze strony internetowej, gdzie pozował w garniturze, uczesany i jakoś tak formalnie, a na spotkanie nam przyleciał dwumetrowy gigant w stroju nieoficjalnym iśmy go nie poznali. Ale potem już było w porzo.
Tak sobie myślę, że z okazji zbliżającej się rocznicy pewnego ekhm, wydarzenia, zorganizowałabym jakoweś ognisko, na które tą drogą serdecznie zapraszam wszystkich czytających najprawdopodobniej w pierwszy weekend po 17 lipca. Będzie okazja z mej strony zaszpanować nadmorską opalenizną i nadrobić braki towarzyskie.Zatem czujcie się zaproszeni:)Może nawet upiekę ciasto....