poniedziałek, 25 maja 2009

Żyjem...

Zatem to już miesiąc...Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że matury nie wpływają pozytywnie na prowadzenie bloga, jako i też żonglowanie na raz maturami, domem i jednym takim pomykającym pod nogami czternastomiesięcznym. Z resztą wpis nie będzie długi, bo wyżej wymieniony właśnie dobrał mi się do szuflady ze słoikami i chroboli nimi podejrzanie....
W wielkim skrócie dziś jest pierwszy poniedziałek od dobrych trzech tygodni, kiedy skończyłam zajęcia względnie wcześnie i nareszcie powoli mogę się zająć odgruzowywaniem tego wszystkiego, co mi się nagromadziło do zrobienia przez ten czas (matko, syn mi wpycha wszystkie słoiki pod kredens i się denerwuje, że tak mało mu się mieści...). muszę iść na pomoc...Ale wrócę niebawem...