poniedziałek, 31 marca 2008

bardzo mi przykro

Naprawdę, bardzo mi przykro, ale nic się nie dzieje. Nie ma zmian w kwestii narodzin i dopytywanie się niczego tu nie zmieni...Moja koleżanka z pracy napotkana dzis w sklepie wyraziła szczere zdumienie, że nie wyskoczyło mi nic na paszczy, nie jestem spuchnięta jak pączek i chodzę jeszcze wciąż a potem, że się jeszcze nic nie urodziło. Ano nie...Michał jest uparciuch, chociaż mąż szanowny twierdzi raczej, że maminsynek i się kurczowo zapiera przed narodzinami. Wszystkim sledzącym na bieżąco zmiany w kwestii potomka oswiadczam, że jeżeli mały Małecki dobrowolnie nie złoży broni i do srody nie podda się i matce i naturze to 2 kwietnia idziemy kontrolnie do szpitala. Może jak jakis lekarz na niego nakrzyczy to zmięknie, bo ja do tego dziecka już nie mam siły:)

środa, 26 marca 2008

Końcowe odliczanie

Niby nic się nie dzieje, ale mamy świadomość, że Kropek Obecny Brzuchem za chwile może stać się namacalny. Już nie tylko poprzez regularne kopanie mamy od środka, ale także głośny krzyk. W końcu już za chwilę termin, zostało raptem parę dni. Chyba zaczniemy przyjmować zakłady co do daty urodzin...

środa, 19 marca 2008

Wicie

W brzuchu cisza, to znaczy kopanie nieustanne, ale Święta planujemy jak na razie spędzić w domu. Niestety czuję, że powoli dopada mnie syndrom wicia gniazda. Dotąd zdawało mi się, że mnie ominie, ale napada mnie taki pucuś, że Bartek jest pewnie już na skraju załamania nerwowego. Dziś na ten przykład strzeliło mi do tej pustej łepetyny, że skoro już sprzątam wszystkie szafki, to czemu by nie przeczyścić rur w zlewie. Jak pomyślałam tak i zrobiłam, po pięciu minutach wszystko było rozkręcone, własnoręcznie, to pewnie i tak lepiej mi poszło niż przeciętniej kobiecie, tylko ze skręceniem było gorzej....Oj myślałam, że mąż mnie udusi, bo musiał to zrobić za mnie, a ja solennie przyobiecać, że do porodu trzymam się z dala od rozkręcania na części drobne czegokolwiek bez jego zgody. (Za kaczuchę się jeszcze nie zabrałam, ale wyobraźcie sobie co by to było, gdyby mi się zachciało przesmarować silnik...). Ogólnie straszny stan, a mężu się śmieje, że spuścić mnie na chwilę z oka....
Oprócz tego zamiast godnie wypoczywać, to ostatnie dni i tak upłynęły nam pod znakiem jeżdżenia po różnej maści urzędach, całe szczęście tylko, że, chyba za sprawą hormonów, mam na tyle stabilne samopoczucie, że mnie cholera nie bierze tak łatwo jak kiedyś i ogólnie znoszę spokojnie większość królewskich nawyków naszych kochanych urzędników. Ostatnio musieliśmy państwa w sądzie w Opolu Lubelskim uświadamiać, że są czynni do osiemnastej, a nie piętnastej...A poza tym nic jednak nie wpływa tak pozytywnie na jakość obsługi jak moja zwalistość. Koleżanki w szkole mnie uświadomiły, że ciężarnej się nie odmawia, bo wtedy odmawiającemu coś zjedzą myszy. To ja poproszę podwójną bitą śmietanę, ale już!

wtorek, 4 marca 2008

odrobina autopromocji

Ale tu cicho....Nie ma się co dziwić, wszyscy pracują. To znaczy chciałam wszem i wobec i niniejszym zakomunikować, że skończyłam!!!Co prawda zostały mi imponderabilia w postaci przeczytania wszystkiego jeszcze raz i opracowania indeksu, ale Cztery królowe można uznac za przeszłość. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na pojawienie się mojego pierworodnego...Z resztą w ramach autopromocji mogę się pochwalić, że od września w księgarniach niemal harlequin mojego autorstwa tłumaczeniowego. (Wspaniałomyślnie mogę nawet podarować kurze z biura jeden egzemplarz z autografem, bo wiem, że w tej dziedzinie jest nieźle poinformowana).
A w temacie oczekiwania, to najbardziej mnie bawi, że od tygodnia w sąsiednim pokoju stoją sobie dwie torby, gotowe do szpitala. Weź tu myśl człowieku co ci się przyda za ten tydzień/dwa/trzy i spakuj się na zaś. Mało tego, wymyśl w czym wyjdziesz ze szpitala, bo przecież zaaferowany mąż gotów zapomnieć, że potrzebujesz na ten przykład obuwia, albo, co gorsza, spodni. Tak samo z resztą wyszykuj dziecinę. A jak zamiast standardowego 56 na świat przyjdzie gigantyczne 68???
Takie to są rozterki przyszłej rodzicielki. A swoją drogą zastanawiałam się, czy nie rozpisać blogowego konkursu na termin narodzin. Kto będzie najbliżej ten...ten...no właśnie, mam problemy z nagrodą....Może jakies pomysły?