poniedziałek, 31 marca 2008

bardzo mi przykro

Naprawdę, bardzo mi przykro, ale nic się nie dzieje. Nie ma zmian w kwestii narodzin i dopytywanie się niczego tu nie zmieni...Moja koleżanka z pracy napotkana dzis w sklepie wyraziła szczere zdumienie, że nie wyskoczyło mi nic na paszczy, nie jestem spuchnięta jak pączek i chodzę jeszcze wciąż a potem, że się jeszcze nic nie urodziło. Ano nie...Michał jest uparciuch, chociaż mąż szanowny twierdzi raczej, że maminsynek i się kurczowo zapiera przed narodzinami. Wszystkim sledzącym na bieżąco zmiany w kwestii potomka oswiadczam, że jeżeli mały Małecki dobrowolnie nie złoży broni i do srody nie podda się i matce i naturze to 2 kwietnia idziemy kontrolnie do szpitala. Może jak jakis lekarz na niego nakrzyczy to zmięknie, bo ja do tego dziecka już nie mam siły:)

Brak komentarzy: