środa, 3 czerwca 2009

Sposoby na nudę

Od niedawna wiem, że jak się komus nudzi, a ma na podorędziu niezbyt wyrośniętą latorośl, pjesli takowa sama nie stanowi wystarczajacej rozrywki, to nalezy niezwłocznie udać się na szczepienie. Ktoś mi w ostatnich dniach podmienił synka na jakiegoś drącego mordę, rozgorączkowanego piekelnika, który dodatkowo przez ostatnie trzy dni był wysypany w gustowny, malinowy rzucik. Chwała Bogu wszystko powoli wraca do normy...
Abstrahując, zastanawiałam się wczoraj nad tym jak to się zmienia teraz obraz czytelnictwa w Polsce. Jakoś tak mnie naszło, bo przeszłam się ostatnio do British Council i ze smutkiem stwierdziłam, że tak naprawdę nie mam sobie czego wypożyczyć do poczytania. Wszystko albo czytałam, albo jest zbyt nudne, albo trąci stęchlizną wręcz, albo jakieś takie głupawe... Sama się łapię na tym, że jak mam ochotę coś poczytać, to wchodzę na Allegro i kupuję. Nie mam siły szukać po bibliotekach. Zastanawiałam się nawet przez chwile jak wyglądałaby współczesna wersja biblioteki z "Imienia róży", tak smakowicie w końcu opisanej. Komputer z dostępem do internetu?
Z resztą z tym czytaniem to chyba w ogóle jest jakaś tragedia...Już nawet nie o to mi idzie, że się nie czyta, ale, że jak już ktoś czyta, to i tak nic nie rozumie.
Utyskiwała nad tym polonistka z mojej szkoły, nawet, niestety tylko na jeden dzień, pojawił się w pokoju nauczycielskim krótki i jakże, moim zdaniem, celny felieton
do poczytania tutaj
No i tak to