wtorek, 20 października 2009

Kopie zapasowe

Wygląda na to,
że intensywne lato,
któreż minęło,
na blog wpłynęło,
bo jak widać, ostatni wpis jest z czerwca, a mamy koncówkę października. Cóż - goście, wyjazdy, praca na roli i takie tam. Ale ja nie o tym, nie o tym.

Ostatnio u nas w domu jest moda na kopie zapasowe. Często coś gubimy, siejemy lub niszczymy (tzn. niszczy się samo) i przydaje sie wówczas drugi egzemplarz - zapasowy. A to czapka, a to szczotka do włosów, a to to, a to tamto. Okazuje się, że zbackupować można w zasadzie wszystko. Ostatnio, wykorzystując nadarzającą się okazję, zdecydowaliśmy się na przygarnięcie kota. A w zasadzie dwóch - kota właściwego i kota zastępczego. Na wsi - wiadomo - zwierzęta życia lekkiego nie mają, bo czyhają na nie inne zwierzęta (np. Haker na kury) lub pojazdy mechaniczne. Tak więc od wczoraj mamy dwa koty.

O tym, jak bardzo backupy się przydają, przekonałem się wczoraj, gdy po raz pierwszy w moim krótkim życiu wysiadł mi komputer. Wysiadł dosłownie, bo uruchomić się go nie łatwo nie dało. W końcu postawiony na nogi stwierdził, że jakieś tam pliki zachował. Tu wielki ukłon do firmy HP - program ratujący komputer stwierdził, że zachowa moje prace, jednak gdy przyszło co do czego, okazało się, że backupu otworzyć nie można (HP bardzo dziękujemy!!! i w kwestii oprogramowania backapującego nie polecamy). Ale od czego ma się backup backupu. Na szczęście ma się. Jakiś czas temu zaopatrzyłem się w urządzenie backupujące moją pracę. Zrobiłem aktualizowany na bieżąco backup prac moich. Niestety - nie stworzyłem przy okazji backupu haseł dostępu, liczać naiwnie na to, że będę pamiętał. I oto leżała przede mną skrzynka zawierająca dorobek życia i już wydawało się, że będzie do śmieci, gdyby nie św. Antoni, na którego w takich razach zawsze można liczyć. Pamiętajcie - jak backupować, to wszystko. Uff.
To wracam do odzyskiwania systemu z backupu.

2 komentarze:

Kasitza pisze...

O, jakiś ruch na blogu! Dajcie fotki kota i backupu kota. Jestem ciekawa jaka wersja kota tym razem wyszła od naszej znajomej kocicy.

Agata pisze...

Kotki są prześliczne!!! I, jak widać, nawet w dzisiejszych czasach, pomimo rozwoju cywilizacji i wszelkiej techniki, nadal najbardziej niezawodni pozostają święci. Ja też ostatnio westchnęłam se z kolei do Św. Tadeusza Judy, bo kryzys, pracy mało i widać już dno mojej skarbonki. No i od razu dostałam wielkie zlecenie - żadne tam ogłoszenia w prasie czy przez komputer ani inne takie. Święci są the best!!! Idę więc tyrać...:))))))))
Pozdrawiam wszystkich!