sobota, 11 kwietnia 2009

świątecznie

Weny brak. Święta za chwilkę, ale jak to ostatnio bywa wyjazdowe, więc to nie ja siedzę w kuchni i pichcę ino teściowa. Z drugiej strony przekopałam się już przez wiosenne porządki w tym pranie i prasowanie zasłon (grrrr) z resztą jak się zwykle okazuje w takich sytuacjach tych w pokoju mogłam nie ruszać, a wyjatkowo nie lubiłam ich prać, bo kupiliśmy nowe...Przynajmniej będę mogła wyrzucić czyste....
W tak zwanym międzyczasie synek skończył roczek, w co aż się nie chce wierzyć, bo tak szybko jakoś a przy okazji niejako, bo tuż przed imprezą urodzinową zaczął stawiać pierwsze kroki. I stał się bardziej niebezpieczny dla otoczenia. Nie wiem na przykład jakim cudem wygryzł mi ostatnio dziurę w plastikowej misce...Oczywiście zaraz zabrałam sie za szukanie odłupanego fragmentu, ale bez powodzenia...Znalazł sie dopiero w trzy dni później w jego paszczy...Nie iem gdzie go do tego czasu chomikował, w każdym razie odkurzacz z niego pierwsza klasa.
No, a poza tym wypoczywam od szkoły, bo przed przerwą świąteczną udało mi sie jeszcze wyrwać trzy dni zwolnienia, także nie wiem jak ja wrócę do siebie po tym objedzeniu, na które już zbieram siły i rozleniwieniu świątecznym.
A do życzeń świątecznych, które składam niniejszym wszystkim Czytelnikom dołączam zajączka...

Wesołych Świąt!

1 komentarz:

Ciotka Agata z Otwocka pisze...

Jako nieodrodna ciotka wyżej wymienionego Zajączka potwierdzam, że święta bardzo się udały. Zajączek chodzi coraz żwawiej, co przypieczętował łapkami odbitymi na mojej ścianie, której wciąż jednak jeszcze trochę się podpiera. Nawet Pędzel patrzył na te dziwy z nieco rozdziawioną paszczą i ani szczeknął...