środa, 13 sierpnia 2008

Bełkocik

Przeczytałam sobie ostatnio na onecie artykuł o tym, jak to Polacy piją coraz więcej kawy z przedziału premium. I dobrze im tak, ale zaciekawiło mnie w jaki sposób został napisany ten artykuł. Wiem, że gdzieś tam w agencjach PR siedzą ludzie i wymyślają jak elegancko opakować mało ciekawą treść, ale to słowotwórstwo... Dowiedziałam się na przykład, że istnieje coś takiego jak sampler (to chyba opakowanie na próbkę czegoś, jak mi podpowiada moja lingwistyczna wiedza, która jednakże może się w pas kłaniać pomysłowości PRowców bo równie dobrze to może być i sama próbka). I w tym kontekście rozwalił mnie po prostu na łopatki taki urywek: "saszetki kawy niskodrażniącej X w eleganckim samplerze, który ma za zadanie przenieść konsumenta w świat kawy X i wprowadzić klimat kolumbijskich plantacji, z których ta kawa pochodzi."
Mnie się tam klimat kolumbijskich plantacji to kojarzy jakoś tak półlegalnie ...Zastanawiam się jeszcze jak taki sampler ma ten klimat wprowadzać? Wyskakuje coś z niego? Jak się go pali/parzy to wydziela opary jakoweś? Taka kawa jak dla mnie to jest wysokodrażniąca...
Może sam sampler ma jakieś właściwości superpromocyjne, podobnie jak łelkam drinki, którymi, jak sama słyszałam, reklamowano jakąś aspirującą do miana eleganckiej imprezę...

Brak komentarzy: