wtorek, 17 lutego 2009

Sama chciałam

No i teraz mam. Od 6 marca zaczynam właściwe szkolenie i to, czego mam się tam uczyć wydaje mi się jakoś strasznie formalnie nieprzyjazne (obsługa programu symfonia, zasady prowadzenia księgi przychodów i rozchodów i takie tam; Ola, pomocy!). Ale jak mówiłam, sama chciałam. Może przynajmniej dowiem się czegoś przydatnego. Teraz kończa się szkolenia aktywizacyjne i oprócz tego, że jest tam sporo mam w podobnej do mnie sytuacji, a więc w sumie towarzysko jest OK to poaz tym nie czuję się częścią czegoś, co ma na celu wyedukowanie mnie, a poza tym paskudnie karmią. Przynajmniej sobie poplotkujemy za to.
A dziś mi się śniło, że zostałam przyjaciółką Dody, wyobraźcie sobie i ona się uparła, żeby kupić mi nowe martensy. Aha, bo stała się rzecz straszna i ze starymi muszę się rozstać bo po siedmiu, albo nawet ośmiu latach, odmówiły współpracy. Pewnie to dla mojego mózgu takie przeżycie (buty były ze mną dłużej niż Bartek, jakby nie patrzeć), że aż mi się przyśniły. Tylko skąd ta Doda. BArtek stwierdził kąśliwie, że pewnie przez Pudelka. To już człowiek sobie nie może zerknąć od czasu do czasu w ramach rozrywki na cos innego niż onet? Wracając do snu obudziłam się nim Doda mogła wcielić swoje słowa w czyn, ale w międzyczasie dała mi sie poznac jako osoba kapryśna, o zmiennych nastrojach i lubiąca hamburgery (jadłyśmy kupione w budce, co to stoi obok Chatki Żaka). Także ten, jakby co to mam znajomych w show biznesie.

Brak komentarzy: